lekcja muzealna

 

Napis na ulotce zapraszającej do odwiedzenia Centrum Dialogu Przełomy brzmi „Wyjątkowa historia w wyjątkowym miejscu”. Czy uczniowie klas trzecich gimnazjalnych w Zespole Szkół w Kołbaczu, którzy w ramach edukacji patriotycznej i kulturalnej odwiedzili muzeum w Szczecinie podzielą to zdanie? Sądząc po sprawozdaniach z wycieczki, tak. Multimedialna formuła tego miejsca, próba uporządkowania skomplikowanej historii powojennej miasta oraz sporo gadżetów rodem z kultury popularnej lat 60. i 70. mogą stanowić o wartości Przełomów.

Ciekawymi spostrzeżeniami na temat symbolicznego znaczenia muzeum usytuowanego w miejscu, gdzie czci się pamięć poległych szczecinian w wypadkach Grudnia' 70, podzieliła się prof. Inga Iwasiów:

Twórcy CDP wyjaśniają w wywiadach, że schowanie budynku pod placem nawiązuje do faktu zburzenia tej części miasta. Sam budynek symbolizuje więc pierwszy dwudziestowieczny przełom - transformację Stettina w Szczecin. Skuteczną, zabetonowaną. O ofiarach pierwszego przełomu mówić nam trudniej niż o ofiarach Grudnia '70. To zrozumiałe - jedni są "nasi", inni "cudzy". Nie znamy liczb, twarzy, biografii obcych, mamy po nich budynki (i place do zapełnienia) oraz przedmioty, niektóre ozdobione swastykami. Jedni wywalczyli nam demokrację, inni zginęli w wojnie, której nie wywołaliśmy. A jednak wszystkich umieściliśmy pod ziemią, wszystkich odwiedzamy w tej wspólnej krypcie wypełnionej multimediami i gablotami, w których wyeksponowano wykopaliska z niedawnej przeszłości, złożone z osobistych pamiątek i broni. Nie można tam za długo przebywać. Wybór projektu ma nie tylko metaforyczne, lecz także somatyczne skutki. Trzeba w te podziemia zejść, przejść całą drogę i się wyłonić. W przypadku wielu osób wyprawa w przełomy wymaga pokonania ograniczeń fizycznych i psychicznych. Pracownikom wypada współczuć - przebywają wiele godzin dziennie bez dostępu do naturalnego światła i powietrza. Podobno "ma się temu zaradzić", ale jak - nie wiem.

Artur Cembik